Powroty do miejsc obecnych

Po tamtej stronie oceanu przygotowaliśmy się rodzinnie do I Komunii Świętej Tunia. Godnie przeżyliśmy ten czas, wsparci pomocą Bliskich i Przyjaciół. Wyprawili nas do Polski. Pożegnali, obwianowali i życzyli dobrego wypoczynku. Wspaniale jest wspólnie z dużym synem w pełni uczestniczyć we Mszach świętych w miejscach ważnych, obecnych w nas wszędzie.
A po tej stronie oceanu tyle spraw i odczuć. Minionych, zatartych, podstawowych i ważnych. Powrót do siebie będący poszukiwaniem siebie i gubieniem niepotrzebnej siebie. I tyle zdjęć, swoich, Tatulowych, Piotrusiowych i Tomkowych, w których można sie przejrzeć, podejrzeć i zobaczyć swoją inną twarz, nie tę, która jak forma przetrwalna tkwi w mojej wyobraźni, ale tę, z którą obcują najbliżsi, i pomimo jej istoty – akceptują, pomagają, goszczą, służą pomocą.
Zwalista postać. Ciosane rysy. Zmarszczki od dziwienia i sprzeczności. Ociężałość. A jednak może ratuje mnie jeszcze nie zagubiona pogoda ducha? Ciekawość swiata? Moja przeszła osobowość? Pykniczne nastawienie? Cielesna miękkość? Starania przysługami?
Tak dobrze mi było wczoraj przechodzić, dosłownie i na piechotę, własne kolejne urodziny. Spędzone w drodze nad zachwytem od Krakowa znanego, mojego, do Krakowa nieznanego, ciekawszego, bo Aninego. Z najbliższymi mi osobami i Maniem w myślach. Trudno jest radować się chwilą, ale dziękuję Bliskim, że tak bardzo próbowali. Pomimo chorób i ograniczeń. Pomimo umęczenia. Pomimo rozdrażnienia.
Tomek uparty. Tunio uczulony. Ja generalnie miotająca się. A czas płynie nieublagalnie. Nogi bolą. Smaki kuszą. Ciężar wzrasta.

Dzień minął. A duchowy pion zdaje się wzmacniać. Dzisiaj podbudowana widokami z Jałowcowej Góry, gronem Beatnich Bliskich i moich także, podróżą serdeczną – łaskawszym okiem popatrzyłam i na to zaniedbanie. Dziękuję Wam, którzy cierpliwie do mnie zaglądacie. Dziękuję pięknym i dobrym twarzom mojej tegorocznej Warszawy! Kochanym sercom z Poznania i Lichenia. Bliskim z Bogorii i Staszowa. Moim cudom Krakowa! A tyle jeszcze osób do których nie zdołam dotrzeć, uścisnąć, ukłonić się. Oj.

Chłonę więc, dokumentuję radość, miejsca obecne i drogie!

3 uwagi do wpisu “Powroty do miejsc obecnych

Dodaj komentarz