Pamiętam o mojej Mamie. To taki miesiąc, że rozpina się na święcie Mam. Najpierw moim tu, później Mamy tam. I jeszcze jest cały Maryjny. I jeszcze moich przyjaciółek to święto i znajomych, nieznajomych też.
I jeszcze lękiem jest ten miesiąc pogłębiony przez tragedię Małgosi. Jej piękna, utalentowana i mądra córka wyszła przed dom, na skrzyżowanie i nie przeżyła zderzenia z autobusem. Cała sytuacja stoi mi w oczach od tygodnia. Myślę Małgosią, modlę się za Nią. Doznaję swoich dni, zaliczenia semestru, święta niedzielnego, codzienności przez pryzmat. Tak trudno jest współczuć, radzić się nie da, modlić pozostaje i być obok.